„Zagłodzi się nam!” martwią się rodzice niejadków. Czy jest jakiś sposób, by przekonać niesforne maluchy do jedzenia? Są takie dzieci, którym nic nie smakuje. Nie mają ochoty na poznawanie nowych smaków, a kategoria „ulubiona potrawa” w ich słowniku nie istnieje. W ocenie rodziców jedzą zbyt mało nawet tych produktów, które uznają za na tyle smaczne, by poświęcić im uwagę. Skubną odrobinę lodów, zjedzą ćwierć gruszki, połówkę bułki z dżemem…
Wyłącznie pomidorówka
Ponad jedna trzecia rodziców dzieci poniżej 6 r.ż.
uważa, że ich pociechy jedzą o wiele za mało. Co czwarty rodzic trzylatka i prawie co drugi czterolatka ma wrażenie, że dziecko powinno jeść więcej, a także próbować bardziej urozmaiconego jadłospisu [1]. I na nic zdają się rady lekarzy przekonujących, że dziecko z „niejadkowania” wyrośnie i z czasem samo zacznie jeść więcej z własnej inicjatywy. Jedna ze znanych polskich restauratorek podzieliła się w prasie anegdotą o swoim kuzynie, który jako dziecko należał do grupy niejadków. Był tak wybredny, że w końcu żywił się wyłącznie zupą pomidorową z kluskami. Nic innego rodzice nie potrafili w niego wmusić. Odmawiał jedzenia warzyw, nie tolerował kanapek ani owoców. Dziś po wielu latach od tamtego etapu życia, pracuje jako obdarzony świetnym wyczuciem smaku szef kuchni jednej z dobrych restauracji.Różny wiek, różne potrzeby
Czy faktycznie co najmniej jedna trzecia naszych dzieci ma poważne problemy z jedzeniem? Nie. W większości przypadków to my rodzice martwimy się za bardzo. Mamy dobre chęci, chcemy dostarczać młodemu organizmowi wszystkich potrzebnych witamin i minerałów. Nie mieści się nam w głowie, jak kilkulatek może zachować zdrowie i energię, przyjmując tak mało pożywienia. A prawda jest taka, że dzieci potrzebują o wiele mniej jedzenia od nas. Nawet nie połowę „dorosłej” porcji. Nie mają nawyku przejadania się, są obdarzone dobrym i zwykle niezakłóconym jeszcze instynktem jedzenia tego, co jest im niezbędne.
Kiedy maluch wymaga pomocy?
Lekarze powtarzają zaniepokojonym rodzicom, że w historii medycyny nie było jeszcze ani jednego przypadku, by zdrowe dziecko samo się zagłodziło. „A skąd mam wiedzieć, że jest zdrowe, może niechęć do jedzenia jest objawem choroby?” – niepokoją się rodzice. To bardzo dobre pytanie, a odpowiedź na nie jest tu kluczowa. Jeśli dziecko ma chęć i energię do zabawy, a żadne objawy nie wskazują na chorobę, dajmy mu jeść tyle, ile chce. W bilansie tygodniowym, a nie dziennym, okaże się pewnie, że przyjmuje wystarczającą ilość pożywienia.
Może się zdarzyć, że dziecko zaczyna mieć kłopot z jedzeniem nie w wyniku choroby, a naszych błędów w organizowaniu posiłków. W dobrej wierze możemy na wiele sposobów zniechęcić go do jedzenia. Nagrodami („zjedz jabłuszko, to będziesz mógł obejrzeć bajkę”), karami („jak nie zjesz jabłuszka, to nie będziesz mógł obejrzeć bajki”), szantażem („jak nie zjesz jabłuszka, to mamusia będzie płakała”), krzykiem („jak zwykle nie jesz, mamusia ma już tego dosyć!”). Kiedy kilkulatek zaczyna kojarzyć jedzenie z grą emocjonalną prowadzoną przez rodziców, wszystko może się zdarzyć. Ewentualne złe nawyki trudno jest potem wyeliminować.
Są też dzieci, które mają nieco mniejszy apetyt od innych. Można je zachęcić do jedzenia korzystając z trików, które nie zawierają elementu manipulacji emocjonalnej.
Profilaktin APETYT zawiera:
Cena: ok. 13 pln / 115ml
Producent:Herbapol Lublin S.A. Dodatkowych informacji o produkcie udziela: Polpharma Biuro Handlowe Sp. z o.o., Warszawa, tel. +46 22 364 61 00, www.polpharma.pl
[1] http://www.healthline.com%2Fhealth%2Ffeeding-disorder-of-infancy-and-early childhood%23Overview1&h=0AQE6EalF