Reklam nie da się uniknąć – są po prostu wszędzie. Niestety, także w świecie najmłodszych, zwłaszcza tych, które oglądają bajki w TV (czyli większości). I każda mama wie, że to właśnie dzieci są grupą najsilniej odbierającą wpływ treści reklamowych, co przejawia się ciągłym: „Mamo, ja to chcę!”. Czy istnieje jakiś sprytny sposób na przekonanie dziecka, że nie wszystko złoto, co się świeci, a reklamy najczęściej są przekłamane? Oczywiście!
Zafascynowanie dziecka reklamami bywa męczące i wie o tym każdy rodzic. Z pięciominutowego bloku reklamowego malec potrafi „wyciągnąć” co najmniej trzy zabawki, o których będzie wspominało przez kolejne tygodnie. A wszystko po to, by w ostateczności wymarzoną zabawkę rzucić w kąt – szanse, że spełni ona tak wielkie oczekiwania, są przecież niewielkie. Jeśli i ciebie temat ten doprowadza do szewskiej pasji, dowiedz się, jak przekonać smyka, że treści w reklamach są zdecydowanie mocno ubarwione. A najlepiej podejdź do tematu w sposób, który dzieci kochają najbardziej – poprzez eksperymenty!
Udowodnij dziecku, że reklamy kłamią – to nie jest takie trudne!
Jeśli zależy ci na tym, aby dziecko przestało ulegać magii reklam, musisz z nim przede wszystkim porozmawiać. Wyjaśnij w słowach dopasowanych do wieku pociechy, że reklamy nie zawsze przedstawiają rzeczywistość. Oczywiście 3-latkowi trudno będzie zrozumieć, na czym polega marketing, ale na pewno pojmie, o co ci chodzi, jeśli użyjesz słów: „Panowie, którzy robią takie klocki chcą sprzedać ich dużo i mieć dużo pieniążków, więc pokazują całe zestawy. Ale tak naprawdę, żeby kupić je wszystkie, musiałbyś mieć strasznie dużo pieniędzy!”.
Rozmowa powinna być tylko wstępem do udowodnienia dziecku, czym są reklamy. Bo czym innym są słowa, a czym innym – przekonanie się o czymś na własne oczy. I tutaj zaproponuj dziecku, że sprawdzicie, czy reklamy mówią prawdę.
- eksperyment na jedzeniu
Sprawa jest dość prosta – nagrywasz jakąś reklamę, np. napoju, po którego otworzeniu wszyscy są oblewani wodą, co ma być metaforą orzeźwienia. Oczywiście dzieci nie znają metafor, więc rozumieją wiele rzeczy dosłownie. Kupujesz zatem napój, pokazujesz reklamę dziecku, potem otwieracie, czekacie i… rzecz jasna nic się nie dzieje. To twój przykład numer jeden. Oglądaj reklamy produktów spożywczych i wyłapuj inne, których wiarygodność będzie można łatwo obalić.
- eksperyment na proszku do prania
To jeden z kolejnych fantastycznych eksperymentów. Pokaż dziecku reklamę proszku do prania – znalezienie takiej, który obiecuje, że produkt wypierze wszystko, nie będzie trudne. Potem wybrudź jakąś koszulkę, na której ci nie zależy (użyj lodów czekoladowych albo soku marchwiowego, a na pewno nie dopierzesz 😉) i zademonstruj dziecku, że reklamy obiecują coś, co nie jest prawdą. Nie omieszkaj dodać do tego drobnego morały pt. „reklamy trochę oszukują, kochanie, bo ludzie chcą, żebyśmy dali się nabrać i kupili dany produkt”.
- eksperyment na zabawkach
Załóżmy, że dany producent prezentuje w reklamie klocki. Oczywiście w telewizji dziecko bawi się pięćdziesięcioma zestawami, a w istocie jeden kosztuje 80 zł. Na końcu takich reklam często podawana jest cena, np.: „Klocki X, już od 59 zł”. Wykorzystaj to. Zaprowadź dziecko do sklepu, a potem pokaż mu, ile tak naprawdę dostanie klocków za kwotę wymienioną w reklamie. Na pewno szybko zrozumie, że ktoś tutaj próbuje nim manipulować.
Pomocnik w walce z reklamami – kieszonkowe
Na koniec sposób, który zda egzamin, jeśli tylko twoje dziecko choć trochę orientuje się na wartości pieniędzy i potrafi już liczyć. Aby skutecznie wygrać z wszędobylskimi reklamami, zacznij dawać dziecku kieszonkowe. Dziecku w wieku 5 lat wystarczy około 5 – 7 złotych tygodniowo, 7-latkowi możesz dawać już 10 zł na tydzień.
To świetna metoda, ponieważ zyskujesz cenny argument: „Oczywiście, że możesz to sobie kochanie kupić. Najpierw jednak musisz uzbierać kieszonkowe”. Gdy dziecko zdobędzie już potrzebną sumę, wielokrotnie zastanowi się, czy chce ją wydać właśnie na daną zabawkę. A wiedząc o tym, jak zdradliwe i podstępne bywają reklamy w telewizji, będzie mu o wiele łatwiej podjąć dobrą decyzję.